Po małej burzy w mediach na temat Szalonego Tokio z TVN Style, natknęłam się na powtórkę programu Szulim. Nie zmieniałam kanału - postanowiłam sprawdzić, o co chodzi i czy internauci mają rację, krytykując gwiazdę TVNu.
Z całego programu wychodzi takie... "buractwo i cebula" - nie spodziewałam się, że użyje tego określenia kiedykolwiek. Dlaczego tak myślę?
Zdjęcie z: www.tvnstyle.pl |
Program Agnieszki Szulim to "reportaż" z Tokio - dziennikarka wynajduje najdziwniejsze ciekawostki czy nowinki i pokazuje je przed kamerą. Wszystko byłoby fajnie, tyle, że Aga o wszystkich dziwactwach opowiada jak o czymś, co robią absolutnie wszyscy. Powiela stare stereotypy: że wszystkie dziewczyny dążą do wyglądania jak europejskie modelki, że tylko seks - to właśnie jest clue programu Szalone Tokio. A tymczasem prawda wygląda zupełnie inaczej - "dziwni" ludzie pojawiają się tak samo często na Japońskiej ulicy, jak na Polskiej!
Moim zdaniem Pani prowadząca do Japonii pojechała z jakimś krzywym pojęciem o tym państwie i ludziach. Od razu widać, że uważa ich za gorszych i śmiesznych. Prowadzi z nimi wywiady w sposób, jakby z góry chciała udowodnić ich dziwaczność. Ogólnie program był robiony pod hasłem: "Bo polskie jest dobre i mądre, a to ich to na pewno głupie!"
Szalone Tokio jest też "mistrzostwem montażu" - mniej niż sekundowe ujęcia pokazują tylko tych bardziej barwnych mieszkańców Tokio, operator BARDZO starał się unikać pokazywania czegoś zwyczajnego. Dopiero przy dłuższym wywiadzie na japońskiej ulicy, w tle widzimy... jakieś 1000 zwyczajnych przechodniów na 2 dziewczyny w gotyckich koronkach. Mam wrażenie, że ekipa zjeździła całe miasto, żeby barwnego materiału wystarczyło na te kilka minut programu.
Tym programem Szulim nie krzywdzi Japończyków, bo wątpię, by ktokolwiek z tego kraju się w ogóle o "Szalonym Tokio" dowiedział czy przejął. Krzywdzi za to Polaków, bo pokazuje nas jako prostych, zaściankowych, zamkniętych i szarych ludzi, którzy nowości i inności się boją i wyśmiewają.
Tym programem Szulim nie krzywdzi Japończyków, bo wątpię, by ktokolwiek z tego kraju się w ogóle o "Szalonym Tokio" dowiedział czy przejął. Krzywdzi za to Polaków, bo pokazuje nas jako prostych, zaściankowych, zamkniętych i szarych ludzi, którzy nowości i inności się boją i wyśmiewają.
Morał jest taki - telewizja jest mocno przestarzałym medium. W przeciwieństwie do niej, internetowi twórcy są otwarci na komentarze, na krytykę, na jakąkolwiek opinię o tym, co robią. A Telewizja nie. I o ile ci pierwsi są elastyczni, rozwijają się i starają zrobić coś jak najlepiej, telewizja jest skostniała i wczorajsza. Robi swoje programy od jednej formy, nie tylko widza mając za debila, który łyknie wszystko i bezmyślnie, któremu każdą bzdurę można wcisnąć, ale wielokrotnie też ośmieszają bohaterów swoich produkcji.
Program Szulim o dziwacznych Japończykach to czubek góry. Tak samo robiony jest każdy inny show, nie tylko lifestylowy, ale i polityczny, informacyjny itp.
Może przesadzam. A może nie.
PS: Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kulturze krajów azjatyckich, wyszukajcie w necie Krzysztofa Gonciarza albo Azjatycki Cukier :)
PS2: Całkiem lubię inne programy Agnieszki Szulim i ją samą - dlatego jeszcze bardziej wkurza mnie ta chałtura.
PS2: Całkiem lubię inne programy Agnieszki Szulim i ją samą - dlatego jeszcze bardziej wkurza mnie ta chałtura.
To jak powielanie durnych i nieprawdziwych stereotypów, że wszyscy czy większość gejów to zboczeńcy itd. Nie oglądałem tego programu i nawet nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńJa obejrzałam, bo ciekawa byłam, czy jest aż tak źle, jak mówią... Jakbym podeszła do tego mniej emocjonalnie, może byłaby niezła komedia ;)
OdpowiedzUsuń