Na początku stycznia opisałam moje ulubione kosmetyki 2014 roku i zażyczyłam sobie wtedy, żeby rok 2015 przyniósł jeszcze więcej ciekawych i skutecznych produktów. Cóż, nie spodziewałam się, że moje życzenie spełni się tak szybko!
Ponieważ w mojej kosmetyczce zagościło kilka nowości, które jak dotąd sprawdzają się całkiem nieźle - dzisiaj opiszę wszystkie kroki w pielęgnacji twarzy i moje wrażenia z używanych kosmetyków. Sądzę, że jest to mój najlepszy pielęgnacyjny zestaw jaki udało mi się stosować, więc tym bardziej zapraszam:
Na noc
Po całym dniu, pierwszym krokiem jest zmycie makijażu. Po skończeniu płynu micelarnego Garnier, zaczęłam używać Oceanic - był dołączony do świetnej odżywki do rzęs Long4Lashes. I jest jej godny! Dobrze zmywa makijaż, nie rozmazując go i nie pozostawia warstwy filmu. Nie używam kosmetyków wodoodpornych, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy sobie z nimi radzi. Ma pompkę, chociaż akurat w tego typu kosmetyku jej nie oczekiwałam. Bardzo polecam ten produkt, bo firmie robiącej moją ulubioną odrzywkę do rzęs, postawiłam wysokie wymagania w kwestii zmywania z tych właśnie rzęs makijażu ;)
Twarz wstępnie myję różową pianką Nivea. To całkiem poprawny kosmetyk, nie pozostawia wrażenia suchości i ściągnięcia i nie zawiera alkoholu. Ale po jego skończeniu zastąpię go Ziają...
...a dokładniej żelem myjącym z Ziaji, z serii liście manuka. Jest bardzo delikatny i świetnie współgra ze szczoteczką do twarzy Foreo Luna, o której pisałam tutaj. Po minucie z Foreo, używam zwężającego pory toniku, również z serii liście manuka. Ma bardzo wygodny atomizer, rozpylający tonik na mgiełkę. I jest to również całkiem niezły, naturalny skład bez alkoholu.
Na tak przygotowaną i oczyszczoną twarz nakładam mój najnowszy nabytek - serum Midnight Recovery Concentrate z Kiehl's. Pierwszy raz usłyszałam o nim dzięki Kasi z bloga Moje-Spojrzenie-Na i zgadzam się z każdym jej słowem. Producent natomiast obiecuje:
Już po pierwszej nocy po użyciu Midnight Recovery przywrócony zostanie skórze zdrowy blask. Po 7 dobach skóra będzie wyraźnie gładsza a jej struktura będzie bardziej jednolita. Po 28 nocach drobne linie i zmarszczki wyraźnie się zmniejszą. Skóra stanie się zauważalnie gładsza, miękka z ogromną poprawą w strukturze i jędrności.
Wszystkie obietnice dotyczące pierwszych siedmiu dni jak dotąd się sprawdzają :) Rano moja buzia jest ładna, wypoczęta, nie ma żadnych niespodzianek, a te które były, wyraźnie szybciej znikają - i to ostatnie jest dla mnie dotąd największym plusem i zaletą. Liczę, że za kolejne 3 tygodnie będę mogła chwalić to serum również za przeciwzmarszczkowe działanie.
Jedyną wadą, jaką w nim znajduję, jest... opakowanie! Może jestem ignorantką, ale po prostu nie doceniam szklanej pipetki i buteleczki. Czuję, że będzie to produkt stacjonarny, i nie będzie ze mną latał w walizce.
Serum daję chwilę na wchłonięcie się i następnie używam kremu Karin Herzog, który opisałam w ulubieńcach 2014. Pod oczy używam teraz Clarins, Eye Contour Balm. Również ma przeciwzmarszczkowe działanie, oraz wygładza już istniejące zmarszczki. Poza tym nawilża i uelastycznia skórę - świetny zwłaszcza zimą. Na linię rzęs trafia serum z Oceanic. Ostatnim krokiem nocnej pielęgnacji jest balsam do ust. Buziaki! :*
I tak zakonserwowana, mogę iść spać :)
Na dzień
O ile w pielęgnacji skóry "na noc" stawiam na nawilżenie i działanie przeciwzmarszczkowe, o tyle od kosmetyków na dzień oczekuję w największym stopniu ładnemu wyglądu pod podkładem i możliwie przedłużeniem jego trwałości. Nie wyobrażam sobie używania kremów, które się wałkują podczas malowania się, albo powodują świecenie, zapychają pory itp.
Moja poranna pielęgnacja również zaczyna się od umycia buzi żelem i szczoteczką Foreo. Ponieważ przy okazji kupienia serum na noc z Kiehl's, dostałam również całkiem sporą próbkę serum witaminowego na dzień - intensywnie je ostatnio testuję. Na razie niewiele mogę powiedzieć o jego działaniu, jedynie to, że współgra z innymi produktami których używam i delikatnie nawilża.
Pod oczy także nakładam wspomniany wcześniej balsam z Clarins - dobrze sprawdza się również na dzień.
Natomiast konkurencją dla niego jest Clarins, Fluide Regulateur Ultra-Matifiant Peaux Grasses - czyli Fluid regulująco-matujący dla tłustej skóry. Mam wobec tego kremu mieszne uczucia, ponieważ rzeczywiście - skóra po nim nie świeci się przez cały dzień. Kiedy go użyję, jestem w stu procentach pewna matu przez 8 godzin - żadnych poprawek pudrem itp. Zdecydowanie nie jest do jednak kosmetyk do codziennego stosowania - odnoszę wrażenie, że odwadnia cerę. Jednak potrzebowałam takiego właśnie produktu "do zadań specjalnych" i jestem zadowolona z tego, jak na mnie działa.
To już chyba wszystko!
Dużo? Chyba nie. Myślę, że mniej popularnymi/znanymi krokami są serum na twarz i rzęsy. A oczyszczanie twarzy jest dla mnie podstawą pielęgnacji. Jestem zadowolona z tego, jak wyglądam tuż po obudzeniu i przez resztę dnia, więc mogę stwierdzić, że ten zestaw u mnie się sprawdza! Czy szukam czegoś więcej? Na razie nie. Po skończeniu kremu na dzień z Tołpy, będę rozglądać się za czymś wartym uwagi. Przyznam, że na mnie najbardziej działają nie reklamy, a opinie innych.
Może mi coś polecicie? #musthave?
_________________________________________
PS: Dzięki poleceniu Anoriell, która zawodowo mobilizuje mnie do takich technicznych innowacji, na blogu zagościł nowy system komentarzy - DISQUS. Będzie wygodniej i dużo fajniej :) Testujcie!