poniedziałek, 23 marca 2015

Na Narty? Tylko Tyrol!

Słońce, błękitne niebo, szum... nie, nie fal tylko wiatru między górskimi szczytami! Dodajmy do obrazka to przyjemne uczucie, kiedy zdejmujesz ciężkie narciarskie buty... i jeszcze przyjemniejsze, gdy masz je wciąż na sobie i ślizgasz się w dół stoku!
Dzisiaj opowiem Wam, dlaczego Austria to NAJLEPSZE miejsce do uprawiania białego szaleństwa.


Zacznijmy od tego, gdzie właściwie byliśmy. Miasteczko nazywa się Mayrhofen i położone jest w austriackim Tyrolu. Zacytuję przewodnik:
Z racji tego, że Mayrhofen leży w pobliżu lodowca Hintertux, położonego na wysokości 3250 m, na nartach można tu jeździć przez cały rok.

Na pobliski szczyt Penken prowadzi kolejka linowa (Penkenbahn). W Mayrhofen znajduje się jeszcze jedna kolejka, prowadząca na szczyt Ahorn (od 2008 r. jest to największa kolejka w całej Austrii). Z miasteczka wychodzi też wiele, bardzo dobrze oznakowanych, szlaków górskich zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych.
A dlaczego tak nam się tam podobało?

<3

Bo... Śnieg!

I nie tylko śnieg - warunki narciarskie są takie super!
Na stacji narciarskiej panuje głęboka śnieżna zima, nawet w kwietniu. I to nie jest tak, że "O wow, ile śniegu tu zostało!" - nie! :) Aż po horyzont widzimy tylko biały, górski krajobraz.

Za siedmioma górami...

Mayrhofen - czyli serce doliny Zillertal - to prawie 160 km tras narciarskich. Tak, dobrze przeczytaliście - 160! Z czego 45 km to trasy łatwe, 95 to średnie i 20 - trudne (Dokładne info tutaj - klik!). Jest gdzie zaszaleć i każdy znajdzie miejsce dla siebie. Dzień narciarza/snwboardzisty może zacząć się już o 7 rano, bo wtedy na górę wyjeżdża pierwszy wagonik kolejki. Natomiast kończy się o 17 - kiedy po stoku zaczyna grasować wataha ratraków. Dzięki nim każdego ranka mogliśmy śmigać po świetnie utrzymanej trasie.


Mistrz drugiego planu - ratrak <3
No właśnie - śnieg. Ponieważ temperatury na stacji narciarskiej Penken rzadko przekraczają 15 stopni, może opalać się nie możemy... ale za to śnieg to cudowny puch! Nie jest ciężki, mokry i roztopiony ani też nie jest zmrożony na kamień. Wszyscy snowboardziści docenią! 



Bo... After Party!

Ale kiedy na imprezie masz wciąż na nogach narciarskie buty - to się właściwie nazywa Apres Ski ;) 


Tak jak Zakopane jest sercem polskich gór, tak Mayrhofen austriackich. Porównanie do naszego Zakopanego wydaje mi się być całkiem trafne - to nie jest jakaśtam mała wiocha z wyciągiem narciarskim. To jest stolica zimowych sportów! A z tej okazji, po zejściu ze stoku miasto również trzyma poziom i oferuje atrakcje godne najlepszych. Na każdym kroku zapraszają do siebie kluby, dyskoteki, puby i całkiem niezłe restauracje. A wszystko to w cenach o wiele przystępniejszych, niż w innych europejskich kurortach. 

Let's rock this snow!

Bo... Jest po prostu fajnie!

Poza szusowaniem i imprezowaniem - Mayrhofen położone jest niecałą godzinę od Innsbrucku, który jest miastem równie urokliwym jak Kraków. Kiedy będziecie chcieli odpocząć - zawsze można skoczyć na małe zwiedzanie - i poczuć się jak Makłowicz w podróży ;) 
Polecam też wypróbowanie miejscowych pyszności, które oferują knajpki na stokach i restauracje w mieście. Ja już tak mam, że wystarczy mi powiedzieć że coś jest regionalnym specjałem i jestem kupiona. Przy okazji - wcześniej przyzwyczaiłam się do tego, że jedzenie na stoku jest najdroższe i najsłabsze i nie możemy liczyć na nic ciekawego. Tym razem było inaczej i na przerwę na lunch schodziliśmy z przyjemnością!

Pora na lunch! Apfel strudel - czyli coś w rodzaju szarlotki - z sosem waniliowym i... miejscowe piwo z browaru tuż pod miastem. Fajnie, prawda?
Jakiś czas temu zamieniłam polskie Tatry na Alpy - są jak dotąd niepokonane, jeśli chodzi o długość i jakość narciarskich tras - ale to Austria skradła moje serce! I właśnie do Austrii na pewno wrócę ze rok i podejrzewam, że wrócę w dokładnie to samo miejsce - bo było fantastycznie!

Taka wesoła fota ;)
A Wy? Uprawiacie zimowe sporty? Gdzie jeździło Wam się najlepiej? Opowiedzcie w komentarzach!

4 komentarze:

  1. A jak sprawa wygląda z Austriakami? Bo o ile Francja tez jest bardzo fajna to sami francuzi już nie zawsze ;) Czy tutaj możemy się spodziewać przyjaznej atmosfery czy bardziej podejścia "lubię Twój portfel, a nie Ciebie, więc nie rób problemów"???

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam we Francji więc wiem o czym mówisz ;) W Austrii spotkaliśmy się z samymi miłymi osobami - zarówno właścicielka naszego hotelu była osobą w stylu "serce na dłoni", jak i kelnerzy w knajpach, pracownicy stacji narciarskiej itp. Przykład: kiedy byliśmy we Francji, gdy ktoś nie radził sobie z zejściem z wyciągu, mógł dostać najwyżej ochrzan od obsługi. W Austrii krzesełka były spowalniane za każdym razem, gdy ktoś chociaż wyglądał niepewnie. I wszyscy mówią po angielsku przynajmniej komunikatywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem okazje być na nartach w we Francji i w Austrii i jestem zdziwiony, ze tak duzo polskich biur organizuje wyjazdy wlasnie do Francji. Chyba jedynym powodem sa atrakcyjne ceny ale cos za cos. Austria pokonuje jakosciowo Francje. Trasy, snieg(bez porownania), same miasteczka(duzo bardziej estetycznie i przyjemnie,). Zupelnie inni ludzie. Do tego Francja jest naprawde daleko.

    Jestem tez ciekaw jak w Mayrhofen wyglada sprawa jezdzenia caly rok. Czy jest to tylko 1-2 gorki czy moze caly osrodek. Ciekawe jak sie jezdzi w srodku lata, kiedy na dole jest pewnie 25C a na gorze snieg. Narty w bikini? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak! I opalanie na leżakach wtedy ma sens :D

    OdpowiedzUsuń