wtorek, 21 lipca 2015

Disconnected

Jestem jedną z tych osób, które naprawdę lubią media społecznościowe. Nie wyobrażam sobie dnia bez kawy, ale kawy bez facebooka też nie. A kiedy widzę coś fajnego, chcę zachować ten obrazek na instagramie. 
Pomimo że poranne scrollowanie walla jest dla mnie tym czymś, co pomaga mi się obudzić, zauważyłam, że coraz częściej wolę wyłączać telefon na resztę dnia.


Kiedyś wysłanie do kogoś smsa w środku nocy, bo jakaś myśl wpadła Ci do głowy było nawet normalne. Tak samo jak zadzwonienie o dziwnej porze do najlepszej koleżanki, z tego samego powodu. Nie było specjalnie wielu innych możliwości kontaktu, zostawał telefon i sms. Ale potem nauczyliśmy się korzystać z gadu-gadu (i wynaleźliśmy ogień), a jeszcze trochę później z komunikatora facebooka i wszystkie te dziwne smsy i telefony zostały zastąpione właśnie nimi. Kiedy rano widzę 5 komunikatów - nie dziwi mnie to w ogóle.

Ale kiedy o 8 rano, albo o 22 dzwoni telefon i nie mogę go odebrać - mam w głowie jakiś mały wybuch niepokoju. Bo dzwoni się, żeby powiedzieć coś ważnego, a coś ważnego jakoś częściej jest złe niż dobre. Z dobrymi wiadomościami można poczekać, te złe muszą być przekazane od razu. I nie przez facebooka.

Nie pamiętam finałów 2 ostatnich filmów, na których byłam w kinie, i jednego wyjścia do restauracji, bo 15 minut przed końcem zadzwonił telefon. Koniec końców okazało się, że nie było to nic specjalnie ważnego, ale... zaczęłam włączać tryb lotniczy na takie okazje. Już tak mam, że się przejmuję, myślę o wszystkim i wyobrażam sobie najgorsze kataklizmy. Więc lepiej przestanę dawać sobie szansę na te wariacje.

Bycie odłączonym od netu w ogóle jest fajne. Skupiasz się na tym, co dzieje się z Tobą i wokół Ciebie, dzwonki komunikatów nie rozpraszają. A podczas wakacji dzieje się szczególnie dużo fajnych rzeczy, na których warto się skupić bardziej. Jak powiedziałam, uzależniona jestem od kawy i social media, więc nie bójcie się, nie znikam zupełnie! Ale chyba częściej spotkacie mnie na instagramie ;)


3 komentarze:

  1. Czym różnią się wakacje od nie-wakacji?
    Mnie zaskakująco często zdarza się nie mieć kontaktu ze światem i wystarczają okazją jest: popołudnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że dojdę do tego poziomu już niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie seans w kinie to świętość równa tej, którą dla starszego pokolenia (i niżej podpisanej również) było wyjście do teatru - nigdy nie pozwoliłabym, by dzwonki/wibracje mi ją zepsuły ;) Ale zauważyłam u siebie pierwsze objawy FOMO, więc od Facebooka faktycznie zamierzam się dość radykalnie oddalić.

    OdpowiedzUsuń