niedziela, 10 maja 2015

Miesiąc bez mięsa - cz.1

Tytuł brzmi dla Ciebie strasznie? Rasowi mięsożercy, czyli ja i mój chłopak, przetestowaliśmy naszą silną wolę. Tuż przed sezonem grillowym zdecydowaliśmy się na detox i dietę bezmięsną. I zgadnijcie, co się okazało?


O naszym małym eksperymencie powiedzieliśmy tylko kilku osobom, ale i tak zostaliśmy wprost zasypani pytaniami!  Najczęściej są to pytania w stylu:

Ale... czemu?

W pierwszej chwili można odpowiedzieć: bez powodu. Oboje jesteśmy zdrowi i w dobrej formie. Do wegetarianizmu ideowego - "bo ta krówka tak ładnie patrzy" - też nam daleko. Ale tak się złożyło, że najpierw byliśmy na nartach w Austrii (zapraszam do relacji z podróży) - a potem u rodziców, gdzie kusiły pyszne, typowo polskie potrawy. Trochę za dużo radości na raz - ogólne poczucie ciężkości i zmęczenia organizmu osiągnęło maksimum. 
Nie-jedzenie mięsa najpierw miało być żartem, ale po kilku dniach potraktowaliśmy to na serio. No bo co, niby nie damy rady?! 

Co konkretnie się zmieniło?

Nie jemy mięsa, które miało nóżki. Nie wyrzuciliśmy z jadłospisu ryb i owoców morza - ryby pełne są super zdrowych rzeczy, więc teraz jemy je trochę częściej, chociaż nie codziennie. Unikamy smażenia i tłustych dań - nie po to rezygnuję ze schabowego, żeby zastąpić go smażonym serem czy filetem w grubej panierce! 
Zrezygnowaliśmy też z jajek - chyba, że są jakimś śladowym składnikiem, jak w cieście itp. Ale dania składające się tylko z jajek odpadają. Bez żalu - po Wielkanocy mieliśmy ich już trochę dość.
Nasza dieta nie jest więc jakoś bardzo restrykcyjna, nie jest też wegetariańska, bo jemy ryby (nie, wegetarianie nie jedzą ryb). 


Jak wy to wytrzymujecie?!

Normalnie.
Serio, normalnie. Żaden wyczyn. Nie traktujemy tego jako karę! Kluczem do sukcesu jest różnorodność i kulinarna pomysłowość. Myślę, że wiele osób popełnia błąd, próbując zastąpić typowo mięsne danie, wegetariańskim odpowiednikiem - i są zawiedzeni, gdy burger z ciecierzycy nie smakuje tak samo jak ten z krówki. My zaczęliśmy gotować zupełnie inne rzeczy, które nie mają udawać mięsa, tylko być pyszne same w sobie (chociaż Chili Sin Carne z Jadłonomii jest nawet lepsze, niż mięsna wersja tego dania :)) Przyrządzamy dania, które lubimy i wcale nie mamy poczucia, że coś tracimy. 

No i co, do knajpy już nie pójdziecie?

Hej, czemu nie?! Jak zapraszasz to pewnie! :)
Jeśli chodzi o wychodzenie ze znajomymi - w restauracjach można zamówić masę rzeczy bez mięsa. Pizza może być wegetariańska, lasagne ze szpinakiem itp :) Nawet w najprostszym fast foodzie znajdziecie frytki, a w lepszym falafele, jeśli wracając nocą z imprezy złapie Was głód. 
Nam udało się nawet zorganizować imprezę całkowicie zgodną z naszą dietą i wszyscy goście byli zadowoleni. Uprzedzę pytania - tak, piliśmy alkohol!!! I nikt nie padł, jeśli o to się obawiacie ;)

I ile tak jeszcze?

Jesteśmy dobrze za półmetkiem - zabawę kończymy 14 maja. Dlatego zdecydowałam się napisać tę notkę - głupio byłoby się chwalić po 3 dniach ;)

W następnym odcinku: 
Odpowiem na NAJCZĘŚCIEJ zadawane pytanie: Jakim cudem nam się to udało?! Jaki jest ten magiczny klucz do sukcesu i zmiany nawyków?
Opiszę Wam nasze wrażenia z miesiąca bez mięsa, subiektywne odczucia.
Zobaczymy, jak ten eksperyment wygląda w liczbach - porównamy wyniki badań sprzed diety z tymi, które zrobimy w dzień jej zakończenia.
Przekonamy się, czy coś się zmieniło!


Zachęcam do podobnych eksperymentów - może przez 3 dni albo tydzień? Co o tym myślicie?

2 komentarze:

  1. Dziś 15.! Z wypiekami na twarzy oczekuję wpisu podsumowującego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podejdziemy do tematu naukowo :) W Poniedziałek dostaniemy wyniki badań i zanalizujemy cyferki. Cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń