piątek, 15 maja 2015

Jeden dzień w Barcelonie

Barcelona - serce Katalonii. Przez wielu określane jako najpiękniejsze miasto świata - rzeczywiście urzeka nieco bardziej niż inne. Opowiem Wam, jak najlepiej spędzić jeden dzień w Barcelonie tak, żeby uśmiech nie schodził Wam z twarzy. Buenos dias - zaczynamy!


Jeśli rozważacie wakacje w słonecznej Hiszpanii, odwiedzenie tego miasta może być całkiem realne. Przy odrobinie szczęścia możecie trafić na bilet za 50 zł (wszyscy wiedzą o tanich biletach, ale i tak warto przypomnieć). Jeśli jesteście na wakacjach w Hiszpanii, z każdego większego kurortu nad morzem co godzinę odjeżdżają autokary do tego miasta. Koszt biletu to około 15 euro. Warto wybrać się niezależnie od hotelowych wycieczek i na własną rękę, bo wychodzi taniej, fajniej i z pewnością ciekawiej - o zaletach podróży po swojemu pisałam w poście o organizowaniu wakacji bez biur podróży


Parc de la Cytadela

Zacznijmy powoli, od relaksującego spaceru po Parc de la Cytadela - połączony z Zoo piękny park, w którym znajdziecie zdobioną rzeźbami fontannę, arsenał czy neo-gotycki Pałac Trzech Smoków. Najciekawszym zabytkiem Parku Cytadeli jest łuk triumfalny. Łuki triumfalne zawsze są fajne, w każdym mieście. Ten ma kataloński, nieco egzotyczny styl, przywodzący na myśl plenery Dorn z Gry o Tron. 


Torre Agbar


Komu w drogę temu trampki - po łuku triumfalnym zmieniamy kierunek wycieczki. W drodze do najsłynniejszej budowli Barcelony, zahaczyliśmy o wieżowiec Agbar Tower. Nowoczesna budowla wygląda jak ogórek. Nie wiem, czemu architekci upodobali sobie ten kształt i w każdym mieście jest coś takiego ;) Ten w każdym razie ma 144 metry i jest widoczny z daleka, bo sterczy ponad drzewami i budynkami jak wielki... ogórek.


Podobno jego kształt inspirowany jest erupcją gejzera, stylem Gaudiego iiii.... Mhm, jasne. W nocy świeci, więc pewnie wygląda lepiej.

Sagrada Familia

Czyli Bazylika świętej rodziny. To właśnie ona jest celem naszego spacerku - budynek wygląda cudownie. Przypomina zamki z piasku, a zwłaszcza takie które lepi się z kapiącego mokrego piachu na plaży. 


Sagrada Familia to najważniejsza praca Gaudiego i symbol Barcelony. Niedokończony. Gaudi zaczął pracę nad nią w 1883, ale zdążył dożyć tylko ukończenia fasady głównej. Zdobiona jest scenami z katechizmu, ale to nie ważne. Ważny jest styl i sposób wykonania. Ilość szczegółów, precyzja, detale i drobiazgi są niesamowite! Na budynek można by patrzeć bez końca i w każdej chwili znaleźć jakiś szczegół. 


Świątynia wciąż jest "under construction" i nie zanosi się, żeby prace miały zakończyć się szybko. Po śmierci Gaudiego, wielu architektów próbowało mu dorównać - projekty były wielkokrotnie zmieniane, czasami z powodu funduszy, czasami braku umiejętności następców. Tak czy inaczej, jest to absolutne must see Barcelony.

Paella - czarna jak noc i dobra jak grzech

Zwiedzamy, podziwiamy i zapomnieliśmy już o głodzie - a tymczasem mamy popołudnie i wypada załapać się co najmniej na obiad! Hiszpania jest ojczyzną tapas. W Katalonii polecam spróbować - obowiązkowo! - owoców morza, smakują tutaj wyjątkowo. A najlepiej próbować ich w formie sycącej i egzotycznej paelli - jest to typowo hiszpańskie danie, robione przez każdą mamę i babcię. Mamy więc przeróżne warzywa, mięso albo owoce morza i ryż, a wszystko podlane białym winem, dla szczęścia i smaku.


Specjalnością Katalonni jest wersja tego dania znana jako "czarna paella" - zamiast niewinnego, żółtego ryżu mamy... czarny jak noc, barwiony atramentem kałamarnicy. Wygląda egzotycznie i trochę przerażająco, zwłaszcza gdy w oczy patrzą nam wąsate krewetki i kalmary... Ale po pierwszym kęsie wasze obawy z pewnością znikną, bo paella smakuje wyśmienicie! Nawet czarna ;)

A ponieważ dzień jeszcze długi, czarną paellę zapijmy czarną kawą i ruszajmy dalej.

Parque Güell


Czyli kolejne z wielkich dzieł Gaudiego. Niesamowite miejsce i to nie są puste komplementy - naprawdę ciężko znaleźć coś takiego jeszcze gdzieś na świecie. Park jest pięknie zaplanowany, od początku miało to być idealne miejsce do spacerów. Znajdziemy tutaj wiele schodów, balkonów, możemy odpocząć w cieniu kolumn i tarasów. Z jednego z nich rozciąga się niesamowity widok na miasto, który możemy podziwiać z najdłuższej na świecie ławki - 110 m! - wysadzanej szkiełkami i ceramiką, otaczającej krętą linią cały główny taras.


Styl Gaudiego jest płynny, trochę zwierzęcy, przywodzi na myśl zwinne zwierzę jak jaszczurka. Wiele zdobień przypomina mi koralowce, a formy są naturalne i wtapiają się w krajobraz Katalonii.

Placa Espana


Tym razem odpuśćmy sobie spacery i wskoczmy w metro - szybko i sprawnie dotrzemy do Placu Hiszpańskiego. Pomiędzy dwoma monumentalnymi kolumnami zobaczymy budynek Narodowego Muzeum Sztuki Katalonii. Wygląda jak piękny pałac, wiodą do niego długie schody, poprzecinane tarasami i fontannami. Z ich szczytu zobaczmy plac w całej okazałości na tle panoramy miasta. Nie bez powodu jest to ostatni punkt nasze wycieczki - codziennie wieczorem odbywa się tutaj niesamowity spektakl - woda, światło, muzyka. Pomimo prawie 100 lat od zbudowania barokowej fontanny, show wciąż zachwyca. Niektóre rzeczy po prostu się nie starzeją. 


Jest ciepły wieczór, słońce zachodzi - popijamy sangriję albo cavę, częstujemy się tapasami. Żal wyjeżdżać z Barcelony. To jedno z tych miast, w którym każdego dnia można znaleźć nową perełkę.

Kiedy znowu będziemy w stolicy Katalonii, nie odpuszczę sobie odwiedzenia La Boqueria - targu pełnego wszystkich gatunków owoców morza i przypraw. Ponieważ stężenie Gaudiego za pierwszym razem osiągnęło niebezpiecznie wysoki pułap, zwiedzanie jego domu, Casa Mila, zostawiliśmy na następny raz. Poza tym chcę powylegiwać się na najpiękniejszej w mieście plaży, Barceloneta. Wypada złapać złotą opaleniznę przed meczem na Camp Neu.

Ale to przy następnej okazji - buenas noches!



PS: W poprzedniej części: Jeden dzień w Brukseli - zapraszam!

PS2: Podsumowanie Miesiąca bez mięsa - na początku tygodnia! 

2 komentarze:

  1. Mój "jeden dzień w Barcelonie" trwał niestety tylko kilka godzin, więc poza spełnieniem mojego marzenia i zwiedzeniem La Sagrada Familia nie udało mi się zobaczyć nic więcej... ale nie narzekam ;)


    Co do tanich biletów, to niby wszyscy wiedzą, ale pomyślałam sobie że chętnie przeczytałabym post poświęcony tej tematyce krok po kroku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy materiału starczyłoby na 1 porządny post ;) Śledzisz promocje - przeważnie poza sezonem i długimi weekendami bilety są relatywnie tanie - klikasz, kupujesz, lecisz :)
    Zobaczyć Sagrada Familia jest super, ale to zdecydowanie za mało na Barcelonę!

    OdpowiedzUsuń