niedziela, 24 maja 2015

Dziwne rzeczy o które się martwię - ślub

Niepotrzebnie. Ale już tak mam.
Zazwyczaj nie przejmuję się sprawami, na które nie mam wpływu - np pogoda - będzie jaka będzie i kompletnie nie zależy ode mnie, więc przejmowanie się byłoby stratą czasu i energii. Nie martwię się też o to, czy np fotograf zrobi ładne zdjęcia - przecież nie będę robić ich za niego, więc znowu nie mam na to wpływu. Czasami mam jednak takie małe, absurdalne strachy, które kompletnie nie mają pokrycia w rzeczywistości, nic nie wskazuje że coś takiego mogłoby się wydarzyć, a jednak... Czasami przychodzą mi do głowy głupie myśli ;)



Moje absurdalne obawy na temat wesela:


1. Brak sukienki

"Nie mam w co się ubrać!" - brzmi jakieś 1000 razy gorzej wypowiadane w dniu własnego ślubu.

Suknię ślubną zamówiłam 8 miesięcy przed ślubem - ma być gotowa w lipcu, czyli niecały miesiąc przed "Tym Wielkim Dniem". Do przebycia ma długą drogę, bo po tym, jak uszyją ją w USA, przyleci do Polski. Gdyby zaginęła po drodze, prawdopodobnie nie byłoby szansy zdążyć uszyć drugiej (brrr....). Moim małym koszmarem jest właśnie to, że na kilka tygodni przed ślubem dalej nie będę mieć sukienki. Kiedy ktoś pyta, czy mam ślubną suknię - no cóż, zamówiłam ją, zapłaciłam i w ogóle... Ale nie, tak fizycznie nie wisi w mojej szafie! 
Na 100% wszystko będzie ok, ale i tak wolałabym, żeby już na mnie czekała.



2. Ślubne przesądy

Ja w nie nie wierzę, ale zaskakując wiele osób... chyba tak. 

Moim zdaniem większość przesądów ślubnych (ciążowych też) jest po prostu okropna, bo wynika z nich, że albo robisz coś absurdalnego i żyjesz długo i szczęśliwie, albo nie i wtedy umierasz/rozwodzisz się/jest najgorzej. Po prostu totalna masakra.

O treści przesądów przeważnie jestem informowana już po fakcie, np buty: "Przez odkryte palce ucieka szczęście, a przez pięty piniądze" - did you know? Albo perły - moja mama kategorycznie zabroniła mi biżuterii z perłami bo "perły to łzy". Mhm, spoko... Moja sukienka (patrz pkt 1...) ma na sobie całkiem sporo perełek. 
Normalnie z tych przesądów trochę się śmieję, a trochę nie zwracam uwagi, ale ciężko zachować wewnętrzny chillout, kiedy ktoś opowiada śmiertelnie poważnym tonem, że kupiłam złe buty :/


Wy macie jakieś irracjonalne obawy na temat ślubu? Albo innej tego typu imprezy? A może przydarzyło wam się coś dziwnego?

5 komentarzy:

  1. Masz gdzieś spis tych przesądów? Bo zaraz się okaże kwiaty-wino, które kupimy będą oznaczały: "zgiń w ogniu piekielnym", kiedy miałam na myśli: "na zdrowie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawdziłam kilka stron i na każdej pojawia się coś nowego o czym nie wiedziałam, więc boję się szukać dalej ;) Okazało się, że ma znaczenie którą nogą i z jaką miną przekroczymy próg kościoła itp. Na razie mój ulubiony jest o tym, że w noc poślubną Pan Młody ma ściągnąć Pani Młodej podwiązkę zębami, co ma zapewnić szczęście ;) Yay

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno lapiesz Kasiu welon :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja i moja siostra jesteśmy w tm specjalistkami. Ostatnio nowa żona naszego brata ciotecznego wycyrklowała, żeby welon poleciał prosto na nas, a my się zgodnym ruchem rozstąpiłyśmy i welon spadł na ziemię. Konsternację na sali można było kroić nożem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lepiej polegać na rozsądku niż przesądach, chociaż niektóre mogą być fajne, ale to w ramach zabawy.

    OdpowiedzUsuń