sobota, 17 stycznia 2015

7 zasad wyboru dobrej siłowni

Minął nowy rok, pora realizować noworoczne postanowienia! Czas na sport, fitness, dietę i rzeźbę. Zapisujemy się na siłownię - świetny pomysł, jestem za!
W wielu siłowniach najkorzystniejszą opcją jest zapłacenie za cały rok z góry. Cóż, roczny karnet to już poważne zobowiązanie, czyż nie? Przecież głupio byłoby uwiązać się do miejsca, które może okazać się zwyczajnie... kiepskie. Strata pieniędzy, motywacji i dobrego samopoczucia.
Jak się przed tym ustrzec?


1. Próbny trening
Po pierwsze - idź na próbny trening! Zwykle są darmowe. Nie? Nie żałuj i zapłać te kilkanaście złotych za godzinę w klubie, w którym potencjalnie chcesz spędzać dużo czasu w najbliższym roku. Pamiętaj, że zajęcia próbne nie oznaczają, że musisz kupić karnet. Do niczego Cię nie zobowiązują! Właśnie po to są - żeby sprawdzić, czy w danym miejscu Ci się podoba. Mała pułapka - na początku zostaniesz oprowadzony przez kogoś z obsługi po całym klubie - i to jest fajne. Ale pamiętaj, że ci ludzie tam pracują i chcą Ci coś sprzedać. Będą Cię bajerować i przedstawiać wszystko w samych superlatywach. Trenerzy staną się mistrzami, warunki będą super, a wszystkie wady i niedogodności okażą się zaletami tego właśnie miejsca.

2. Jeśli czegoś akurat nie ma - prawdopodobnie nigdy tego nie ma
OK, jesteśmy już w środku. Wszystko takie nowe, lśniące, designerskie i trendy. Rozglądamy się, testujemy maszyny... hm, akurat nie ma papierowych ręczników? Środków do zdezynfekowania po sobie sprzętu? Mydła pod prysznicem? A może jakaś maszyna nie działa i "dziś ma przyjść ktoś z serwisu"?
Smutna prawda jest taka, że jeśli obsługa nie dba o zaopatrzenie sali AKURAT dzisiaj, prawdopodobnie nigdy tego nie robi.
Mała uwaga - na siłowni wszystkiego się używa i to normalne, że czegoś czasami zabraknie, albo jakaś maszyna odmówi współpracy. Ale kiedy na sali masz ze 20 urządzeń i w co drugim coś jest nie tak - to już podejrzane.

3. Test białej rękawiczki
Sprawdź czy jest czysto. Zwłaszcza w szatni i pod prysznicami - te miejsca nie powinny wzbudzać obrzydzenia. Widziałam już grasujące "koty" kurzu i radzę wam przed nimi uciekać! Coś takiego nie jest wynikiem jednodniowego zaniedbania - raczej tygodni bez sprzątania.

4. Czego oczekujesz? 
Zajęcia grupowe czy samotne cardio? Ciekawe urządzenia czy komplet sztang i ciężarów? Studentki czy panie z korporacji? Towarzystwo przypakowanych kolegów czy dziewczyny w legginsach podskakujące na stepie?
Po prostu zastanów się, czy to miejsce pasuje do Ciebie i Twoich potrzeb.

Mój chłopak nie jest zainteresowany zajęciami grupowymi, w poprzedniej siłowni denerwowały go za to rozparowane sztangi i wieczny tłok. Ja lubię bieżnie i orbitreki, ale najważniejszy był dla mnie fajny program fitness. A jednak na siłownię chodzimy razem - znalezienie klubu dobrego dla nas obojga rzeczywiście nie było łatwe ;)

5. Odległość
Nie oszukuj się, bądźmy ze sobą szczerzy - nawet, jeśli namierzysz świetny klub, z super nowoczesnym sprzętem, programem zajęć z Twoich marzeń, darmowym masażem po treningu i tapetą w jednorożce... Jeśli to miejsce nie znajduje się max. 20 minut od Twojego domu albo jeśli nie jest po drodze ze szkoły/pracy - nigdy tam nie pójdziesz. No dobrze - pójdziesz ze trzy razy teraz, póki to jest takie nowe i ciekawe. Jak się znudzisz - ruszysz tam tyłek dopiero, gdy poczujesz wyrzuty sumienia i przypomnisz sobie, ile kosztował Cię karnet. A chyba nie o to chodzi, prawda?

6. Klimatyzacja & co.
Tak, według mnie zasługuje na osobny podpunkt! Docenisz, jak jest ważna w jakieś letnie popołudnie. Po prostu docenisz. Ja doceniam nawet teraz, w styczniu!

Poza tym fajnie, jeśli w naszej siłowni jest sauna. Basen? Czemu nie! Może ktoś doceniłby sklep z suplementami, mi wystarczy możliwość kupienia wody.
Obok postawiłabym też estetyczny design, bo ja zwracam uwagę na to, jak coś wygląda. Czasy wyciskania w piwnicach już dawno się skończyły i dobre kluby to wiedzą. Teraz ma być ładnie i przyjemnie, a my mamy czuć się fajni, przychodząc na siłownię. Lifestyle, baby!

7. Gratisy? Dzięki, ale nie.
"Jeśli kupi Pani/Pan nasz karnet na milion lat 4 razy pod rząd, dostanie Pani/Pan plecak z naszym logo i z breloczkiem!"
"Kup karnet na rok U NAS a dostaniesz kubek termiczny!"
"Rozdajemy bidony! Musisz tylko......"
Znasz to skądś? Bądź twardy/a i nie daj się skusić. Naprawdę nie potrzebujesz tego plecaka. Zapomnisz o nim po tygodniu i przestanie cieszyć. Ale brudna szatnia albo niedziałająca bieżnia będzie wkurzać za każdym razem.
Po pierwsze, jeśli chciałabyś/eś mieć nową torbę na trening albo ręcznik, pewnie byś go sobie kupił/a. Po drugie, noszenie rzeczy z logo siłowni to po prostu darmowa reklama, nie ma w tym nic fajnego. Żaden lans, serio! Do tego rzeczy dodawane do karnetów rzadko są klasy lepszej, niż to, co spotkasz w tanim dyskoncie.

Więc nie bądź taka łatwa i nie daj się skusić byle czym!

Powodzenia na siłowniach i poćcie się dobrze :)

4 komentarze:

  1. Siłownia nie jest moim środowiskiem naturalnym. Jestem mistrzem znajdowania problemów, a najczęstszym w tym momencie jest odległość i zazwyczaj również cena. Mam czas mniej więcej na 2 h siłowni w tygodniu (co wiąże się z +1,5 h dojazdów) tymczasem w 90% przypadków (w tych ładnych klubach FIT) jedynym możliwym do kupienia karnetem jest ten open na cały miesiąc. Być może ma to być jakiś motywator, ale... To że karnet jest drogi (jak na moje potrzeby i możliwości czasowe) nie sprawi, że zrezygnuję z pracy i miliona zajęć i spotkań jakie na stałe goszczą w moim grafiku i tak... Zawsze tym z czego rezygnuję jest właśnie karnet na siłownię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja póki co ćwiczę głównie w domu. Potem pewnie wybiorę basen, ale właśnie też zastanawiam się nad siłownią...

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim mieście jest parę obiektów, ale to grono się zawęża, bo musi być blisko i musi mieć umowy z BeneFit Multisport :P No i niestety jest w mojej okolicy tylko jedna taka. Największa, najsławniejsza, ale pozostawia trochę do życzenia ;)
    Anegdotka? Jak ostatnio chodziłam na bieżni pod skosem (gdzie muszę się za coś złapać, bo można zwyczajnie fiknąć :D) to nie mogłam dotknąć tych chromowanych elementów z pomiarem pulsu. Dlaczego? Kopały prądem xD

    OdpowiedzUsuń