wtorek, 6 stycznia 2015

Kosmetyczni ulubieńcy roku - kolorówka

Jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe, rok 2014 to u mnie pojedynki: sprawdzonej klasyki, wypróbowanej od lat, kontra świetne nowości, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Produkty tanie walczą też z drogimi - najbardziej lubię, kiedy wynik to "remis". Spora część moich ulubieńców to polskie produkty, co również niezmiernie mnie cieszy. Zapraszam do czytania - wszystkie te rzeczy to prawdziwe perełki i sprawdziły się u mnie w 100% - jeśli macie te same oczekiwania, polecam!




1. Podkład
Revlon Colorstay - zdecydowane odkrycie jeśli chodzi o podkłady w płynie. Przyznam, że wcześniej odstraszała mnie jego cena, ale kiedy spotkałam go w promocji, skusiłam się. I było warto! Ładnie kryje bez efektu maski, bardzo długo utrzymuje mat na twarzy i ma dwa razy więcej kolorów niż inne firmy. Najlepszy podkład w płynie jakiego kiedykolwiek używałam! Ostatnio wyszła nowa wersja opakowania - z wygodną pompką.
LiliLolo Mineral Foundation - hit jeśli chodzi o podkłady sypkie. Ma świetne krycie, jest matowy przez ponad 4 godziny. Opakowanie również jest bardzo solidne, nie ma mowy żeby pękło albo żeby produkt się z niego sypał. Skóra po nim jest nieskazitelnie gładka i niemal idealna.
(Oba powyższe produkty świetnie sprawdzają się na mojej mieszanej cerze, z tendencją do błyszczenia się. Myślę, że posiadaczki cer suchych powinny ich raczej unikać, lub stosować z dobrym kremem.)

2. Puder
Vichy Dermablend - jest to zdecydowanie najlepszy puder tego roku. Jednak musiałam się do niego przekonać - zamiast nakładać go klasycznie, jako wykończenie makijażu, radzę posłuchać producenta. Najpierw nakładamy nieco grubszą warstwę, a po jakimś czasie omiatamy twarz czystym pędzlem, żeby pozbyć się nadmiaru produktu. Po tym zabiegu możemy liczyć, że efekt matu utrzyma się dłużej.

3. Korektor pod oczy
L`Oreal, Touche Magique - korektor rozświetlający pod oczy. Kryje oznaki zmęczenia, nie roluje się i nie uwidacznia zmarszczek. Do tego nie jest ani zbyt pomarańczowy, ani zbyt różowy. Dokładnie tego szukałam!

4. Korektor do cery 
Catrice, Camouflage Cream - o nim pisałam już w tym poście i nic się nie zmieniło. Jest to NAPRAWDĘ dobrze kryjący korektor niedoskonałości w chłodnym odcieniu.

5. Bronzer
Inglot, HD Sculpting Powder - puder do konturowania twarzy. Najbardziej polecam odcień 505 - piękny chłodny brąz, który wygląda niesamowicie elegancko i naturalnie. Jak zwykle w przypadku Inglota warto pochwalić też opakowanie, któremu nie mam nic do zarzucenia. Ciekawostka - dołączony pędzelek sprawdza się całkiem nieźle i jadąc w podróż, nie zabieram już dodatkowego pędzla do konturowania.

6. Róż
Bourjois, Pastel Joues - flagowe produkty firmy Bourjois to róże w kamieniu. Mój towarzyszy mi już ponad rok i pomimo, że używam go niemal codziennie, oznak zużycia właściwie nie widać. Mój kolor to 54 Frosted Rose - jak sama nazwa wskazuje, szukałam raczej chłodnego odcienia, ale bez wpadania w niezdrowo wyglądające fiolety czy lawendy. Jest piękny!

7. Baza pod cienie
E.L.F. Eyelid Primer - wszystkie bazy, których używałam dotychczas, sprawdzały się u mnie i nie zawodziły. Jednak były w słoiczkach, a ta jako pierwsza wyróżniła się aplikatorem i płynną formułą. Jest o wiele wygodniejsza w użyciu i za to dostaje u mnie plusa! Cienie na niej utrzymują się dopóki ich nie zmyję, dzięki czemu jestem w 100% pewna mojego makijażu.

8. Cienie
Makeup Revolution, Redemption Palette Iconic 3 - mój hit jeśli chodzi o bilans ceny i jakości. Paletka kosztuje jakieś 20 złotych i niewiele tylko ustępuje jakością Inglotowi. Właściwie nazwałabym ją "brakującym ogniwem" pomiędzy beznadziejnymi tanimi paletami i dobrymi drogimi. Dzięki temu towarzyszy mi w każdej podróży i nie boję się, że coś jej się stanie. A przy tym cienie wyglądają pięknie, są dobrze napigmentowane i nie osypują się. Ich szeroka gama kolorów wystarcza, by wyczarować właściwie każdy rodzaj makijażu, od dziennej klasyki po wieczorowe szaleństwa.

9. Produkt do brwi
Anastasia Beverly Hills Brow Wiz Taupe - zdecydowanie najlepsza kredka jakiej dotychczas używałam. Dzięki cieniutkiej końcówce można rysować pojedyncze włoski, a kolor idealnie pasuje do moich ciemno-blond włosów. 
Maybelline, Color Tattoo 24Hr Permanent Taupe - pomimo, że docelowo produkty z tej serii są przeznaczone do powiek, odcień Permanent Taupe świetnie wygląda na brwiach. Cienie w kremie nakładam skośnym pędzelkiem. Efekt jest piękny, trwały i precyzyjny.

10. Eyeliner
Wibo, Eye Liner - mój ulubieniec od jakichś 5 lat. 6 zł za piękną, czarną kreskę, która nie kruszy się i nie rozmazuje. Dokładnie taka jak namaluję ją rano zostaje przez cały dzień - moim zdaniem warto! Próbowałam droższych eyelinerów, ale najbardziej lubię te żelowe/płynne, nakładane cienkim pędzelkiem... i jak dotąd nie znalazłam niczego lepszego niż ten niepozorny produkt Wibo. 
Flormar, Ultra Eye Liner - żelowa konturówka z Flormaru kosztowała mnie 14 złotych, i zrobiła to, czego nie zrobił wcześniej Rimmel ani Maybelline. Pozwala narysować naprawdę czarną kreskę na linii wodnej - nie szarą, nie prześwitującą i nie rozmazaną - po prostu piękna, głęboka czerń.

11. Maskara
Niestety, w tym roku nie używałam niczego, co by mnie zachwyciło w tej kategorii.


12. 2 najlepsze pędzle
Zoeva 142 Concealer Buffer - pędzel do korektora zupełnie zmienił sposób, w jaki nakładam ten typ produktów. Dzięki niemu korektor wtapia się w podkład i zupełnie nie odcina się od twarzy.
Zoeva 105 Luxe Highlight - świetny pędzel do różu.
Do tej pory używałam pędzli z Hakuro, na próbę zamówiłam dwie Zoevy i zakochałam się w nich. Dalej uwielbiam Hakuro i nie zrezygnuję z nich, bo wciąż są w świetnej kondycji pomimo kilku lat używania. Jeśli jednak jakiegoś będzie mi brakować, tym razem zdecyduję się na markę Zoeva. Żałuję jednak żemogę wybrać tylko dwa, bo chętnie dopisałabym do listy też Hakuro H70, H78 i H79 (hm, właśnie to zrobiłam? ;) )

13. Pomadka
L'Oréal Color Riche Lipstick, Blush in Plum 255 - kolor, który nosiłam zdecydowanie najczęściej w tym roku. Mój ulubiony odcień różu, pasuje do każdej stylizacji. Jakość szminki jest bez zarzutu - kremowa, a jednak trwała konsystencja, która nie wysusza ust.

14. Błyszczyk
Virtual Metallic Collection - tego rodzaju kosmetyków używam na tyle rzadko, że nie widzę sensu inwestowania w nic drogiego. Ten jest całkiem niezły - ma piękny kolor i nie pozostawia uczucia sklejonych ust, którego tak nie znoszę.

15. Paznokcie - odżywka/ lakier/ top
T. LeClerc - piękna, trwała strażacka czerwień. Na paznokciach wysycha szybko i ma piękny połysk. Bez odprysków wytrzymuje 3 dni - u mnie rekord!
Essie Basecoat - przedłuża trwałość lakieru i wygładza płytkę paznokcia. Chroni ją przed odbarwieniami, co doceniłam używając ciemnych kolorów lakierów. Wysycha bardzo szybko, co również jest wielką zaletą.


+Dodatkowo:

Bio-essence Bio Platiunium BB Cream - prawdziwy azjatycki krem BB. Właściwie nie wiem, czy bardziej pasuje do kolorówki, czy do pielęgnacji. Z wszystkimi europejskimi odpowiednikami wygrywa w przedbiegach. Kryje, nawilża, odżywia, matuje a jednocześnie pozostawia na twarzy zdrowy blask. Kosmetyk dostałam w grudniu jako pamiątkę z Singapuru ze słowami "chyba zrobili go z jednorożców, taki jest bajeczny". Lepszego podsumowania nie wymyślę :)

Benefit's POREfessional - silikonowa baza pod makijaż, która wygładza wszelkie nierówności i przedłuża trwałość. W odróżnieniu od innych baz - jest bardzo wydajna i wystarczy jej bardzo niewiele, żeby pokryć strefę T. Ta maleńka próbka służy mi już pół roku i zużyłam ledwie połowę. Używam tylko na większe okazje, kiedy wiem, że nieskazitelny make-up będzie mi potrzebny nie tylko wieczorem, ale i całą noc.

Inglot, grzebyk do rzęs - ciekawostka akcesoriowa. Grzebyk do rozczesywania rzęs - niby nic specjalnego, zawsze takie dorzucają do najtańszych pędzli... Ale ten jest zrobiony z metalowych igiełek, które precyzyjnie rozdzielą wszystkie rzęsy. Uratował mnie już nieraz, gdy tusz postanowił zastrajkować i skleić rzęsy w pajęcze nóżki.


W następnej notce - pielęgnacja. Przede mną trudne wybory - trzymajcie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz