środa, 29 października 2014

Motywacji trzeba pomóc

W sporcie są dwa skrajne obozy - jedni inwestują w gadżety i od początku muszą mieć wszystko markowe; inni uważają, że prawie żadne zakupy nie są potrzebne do efektywnego treningu.

Ja uważam, że czas białych T-shirtów na WF odeszły bezpowrotnie. A przynajmniej powinny!


Bycie początkującym w jakimkolwiek sporcie jest tym momentem, kiedy mamy całkiem sporo motywacji - która szybko topnieje. Niestety, do tego pieca czasami trzeba dorzucić - a efekty zwykle każą na siebie długo czekać. Wydaje się, że dookoła sami szczupli maratończycy, fajnie też mieć jakieś osiągnięcia, a tymczasem... jest słabo. Coraz częściej i łatwiej znaleźć usprawiedliwienia, żeby odpuścić. Bo pogoda jest brzydka, humor gorszy itd.

Mnie udało się mniej-więcej bezboleśnie przejść przez ten moment. Motywatorów miałam całkiem sporo, ale odrobinę pomogło też kilka gadżetów, w które zainwestowałam na samym początku. No właśnie, zainwestowałam. Jakoś tak głupio nie iść na tę siłownię, gdy mam nowe legginsy, jeszcze z metką. I stanik, sportowy różowy. Odjazdowy. To może jednak pójdę, no po coś go mam, szkoda żeby tak się marnował... OK, nie mogę się doczekać, żeby go wypróbować!

Gadżety są motywacją, nie ma sensu dyskutować - lepszą czy gorszą. Każdy powód do treningu jest dobry, bo nie ma złych treningów. Techniczne kwestie są oczywiste - z dedykowanymi sportowymi rzeczami ćwiczy się wygodniej, bezpieczniej i przyjemniej. No i fajniej. Kiedy patrzę na moje kolorowe topy, od razu chce mi się bardziej!

Sposób warto wypróbować. Jeśli podziała na początku, później, kiedy pojawią się pierwsze efekty, już nie będą potrzebne takie wspomagacze. Ale najtrudniej jest zacząć.

Zastanawiam się, czy gdyby nastolatkom na W-Fie pozwolono się trochę "wylansować", lekcje cieszyłyby się większym powodzeniem? TAK

1 komentarz:

  1. Ach ta kobieca psychika ;) No cóż...ja też tak mam :) Kupiłam dwa sportowe, kolorowe staniczki i od razu czuję się prawie sportsmenką xD
    A jaki był płacz i zgrzytanie zębów jak okazało się, że go zgubiłam? Ech...na szczęście Pani sprzątająca znalazła i oddała na recepcję :) Teraz pilnuję ich jak oka w głowie :D

    OdpowiedzUsuń